To druga część „Jak mniej myśleć”. Zazwyczaj kontynuacja nie jest tak dobra jak pierwsza część. I tak jest też w tym przypadku. Co nie zmienia faktu, że w tym poradniku też znajduje się sporo dobrych rad dla tych, którzy analizują bez końca.
Jesteś wartościowy i zdolny…
i nie musisz tego udowadniać. To jedna z myśli przewodnich tej książki. Osoby wysokowrażliwe cały czas kwestionują swoją wartość. Nie potrafią doceniać komplementów i w każdym doszukują się oszustwa. Brzmi znajomo?
Jeśli chcesz sprawdzić, czy masz więcej objawów wysokiej wrażliwości, to sprawdź ten wpis.
Christel Petitcollin stara się udowodnić, że każdy jest wartościowy. To nie jest coś, co trzeba udowadniać. Nie trzeba też tego na każdym kroku podkreślać. Najważniejsze, żeby dana osoba sama zdawała sobie sprawę z własnej wartości.
Doświadczenie autorki wskazuje na to, że szczególny problem z tym mają właśnie osoby wysokowrażliwe. Skoro cały czas wszystko analizują, to siłą rzeczy poddają analizie rónież siebie i to, co robią. I rzadko bywają zadowoleni z tego, co widzą. Bo mogłoby być lepiej! Zawsze mogłoby być lepiej. To prosta droga do unieszczęśliwienia samego siebie.
Trochę jak horoskop
Wiele osób zarzuca książkom Christel Petitcollin, że są napisane jak horoskop. Każdy może znaleźć w nich siebie i dopasować ich treść, by wydawała się jak najbardziej adekwatna do rzeczywistości. Czytając tę część, też miałam takie wrażenie.
„Jak mniej myśleć” było dla mnie rodzajem olśnienia. Czymś w rodzaju „Aha! To o to chodzi!”. Przy tej części jakoś nie czuję tego samego. Odbieram ją jako dużo bardziej naciąganą. W moim odczuciu jest mniej autentyczna, a przez to też mniej wiarygodna.
Jeśli masz czas na przeczytanie tylko jednej książki z tej serii, wybierz pierwszą.
A jeśli czytałaś obie – która bardziej Ci się spodobała?